Agroturystyka hajnica górski

Hajnicowe posty na blogu są bardzo różnorodne, dlatego stwierdziłam – czemu  nie? – myśląc o temacie artykułu.

Jak przyjrzałam się temu bliżej, po pierwsze uważam, że jest to fantastyczna gratka dla tych najbardziej szalonych i wytrwałych.

Po drugie będzie we wrześniu kolejny raz w Wiśle i wreszcie po trzecie gościłam w Hajnicy uczestników Barbarian Race (bo o nim dzisiaj będzie mowa 🙂), który odbywał się w kwietniu w Ustroniu. Po drodze była już także jego druga odsłona, pod koniec maja w Dąbrowie Górniczej. Trzeci Barbarian, jak wspomniałam odbędzie się między 1 a 3 września 2023 w Wiśle.

Przez chwilkę od tzw. kuchni obserwowałam i słuchałam relacji dwóch dzielnych uczestników – Alka i Tomka i z tego miejsca – ukłony w ich stronę, za kilka pięknych fotek dzięki którym możemy wszyscy zobaczyć i poczuć te emocje, pot, krew i łzy (hmmm, łez chyba nie było 🙂 tzn bynajmniej ja ich nie widziałam) – zobaczcie sami…a ja postaram się w tych kilku krótkich akapitach opowiedzieć co tam się przy okazji działo.

Piątek późne popołudnie ‘baza’ – Ustroń – Czantoria – uczestnicy odbierają pakiety startowe. Przy okazji jest szansa spotkać w długiej kolejce znajomych, zamienić z uśmiechem kilka słów przed startami, da się wyczuć już lekką adrenalinę 😉  

Piątkowy wieczór upływa pod znakiem pierwszego biegu. Uczestnicy na początek mają nie lada wyzwanie wbiec na Czantorię pokonując przy tym jak dla mnie ogromną ilość różnorodnych przeszkód, które są mega wyzwaniem. Większość z nich przygotowuje się do tego typu biegów bardzo precyzyjnie i konsekwentnie cały rok. To taki sprawdzian, czy udało się wstrzelić z formą fizyczną ale i ’mentalem’, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik tego wieczoru.

Moim zdaniem to duży wysiłek i jak to mówią – pierwsze koty za płoty … … …

Sobotni poranek upływa pod znakiem szybkich przygotowań. Już z samego rana do kolejnych startów, z którymi zawodnicy zmagali się przed południem i we wczesnych godzinach popołudniowych, tak aby mieć szansę zregenerować się na równie trudną niedzielę.

W sobotę odbyły się 2 starty: 

o godzinie 11.00 – biegi Barbarian opener 

a o godzinie 15.00 – Arrow 

Poranione dłonie, ból mięśni itp. itd. – zastanawiałam się – po co ludzie to robią, dla satysfakcji, adrenaliny, medali…?! Subiektywnie myślę żeby zmierzyć się z samym sobą, przełamać swoje słabości i paradoksalnie chyba nie te fizyczne, a bardziej psychiczne, że wszystko jest w głowie i w pierwszej kolejności to mierzenie się z własną głową i dialogiem w niej…

Niedziela to już trzeci dzień zmagań i dla wielu czwarty bieg, a ja dodam patrząc jako obserwator ogromny wysiłek, bo dla wielu uczestników jak wspominałam każdy dzień to nowe wyzwanie a trzeci to szczyt szczytów…I chyba największa ‘nagroda’ to ukończenie biegu z 30 przeszkodami …

Na koniec jak zwykle przy tego typu okazjach są medale, statuetki, ale moim zdaniem ważniejsza jest satysfakcja i pokonanie swoich słabości, a to w gruncie rzeczy największa nagroda i duży kopniak do działania, dalszych treningów i tygodni kolejnych przygotowań do wiślańskich emocji.

Brawa dla wszystkich uczestników, organizatorów, trenujcie dzielnie, bo mówię…

Do zobaczenia we wrześniu na trasie Barbarian Race w Wiśle …🙂 o tym też napiszę, bo w tym roku Organizatorzy szykują dla wszystkich uczestników sporo niespodzianek.

Dziękuję jeszcze raz z serducha Alkowi i Tomkowi za udostępnienie swojego wizerunku 🙂, za podzielenie się emocjami i wiedzą o tych sportowych zmaganiach. A przede wszystkim za Waszą pasję Panowie, za uśmiech i dobrą energię!